Recenzja: WWE Legends of Wrestlemania

wwe legends of wrestlemania
Gra
Rozgrywka
Bardzo prosto, żeby nie powiedzieć prostacko. Seria Smackdown vs Raw przyzwyczaiła nas do skomplikowanego sterowania, tutaj zaś autorzy uszykowali ucztę dla amatorów i niedzielnych graczy. Wykorzystuje się, poza przyciskami kierunkowymi, jedynie kwadrat, kółko, X i trójkąt (analogicznie na X360) oraz kilka ich kombinacji. Ciosów nie ma zbyt wiele i często wchodzą nie takie, jakie byśmy sobie w danej chwili życzyli. Ważne jednak, że zapaśnicy odpowiednio szybko reagują i walka jest dzięki temu płynna. Także często pojawiające się w trakcie walki QTE nie zdążyły mnie znudzić i stanowią fajne, casualowe uzupełnienie całości.
Gracz
Częściowo wspomniałem już wyżej - hardkorowcy szukający wyzwań nie mają tutaj czego szukać. Legends of Wrestlemania jest banalnie prosta i skierowana wybitnie do mających spory sentyment do starych Wrestlemanii fanów. Dla mnie Smackdown vs Raw robi się zbyt skomplikowany, tutaj jest trochę za prosto. Osoby nie mające kontaktu z tego typu tytułami, które chciałyby spróbować może załapią bakcyla. No i łowcy Osiągnięć i Trofeów będą zachwyceni - te są banalnie proste.

Oprawa
Oprawa jest przeciętna, najkrócej mówiąc. Niektórzy zapaśnicy jako żywo przypominają swoich realnych odpowiedników chociaż z twarzy, ale większość niestety stanowi karykatury. Mają zdecydowanie zbyt wiele mięśni i żaden z nich, nawet w okresie największego przypakowania sterydowego, nie wyglądał tak, jak w grze. Moi ulubieni Shawn Michaels, The Rock czy Steve Austin prezentują się tragicznie, za co subiektywny minus (Kamala za to wygląda rewelacyjnie). Komentują Jim Ross i Jerry Lawler, co nie stanowi historycznej prawdy, ale przyzwyczajeni do cotygodniowych gal WWE fani poczują się jak w domu. Widownia jest w pełni animowana, natomiast momentami z niewiadomych przyczyn jej rozdzielczość spada tak drastycznie, że zostaje z nich kupka pikseli. Fajnie jednak, że odpowiednio reagują na znane ciosy, chops zawsze kończy się gromkim "whooo". Autorzy nie dokonali niemożliwego i detekcja kolizji wciąż kuleje. Wrestlerze przenikają przez liny i siebie nawzajem, ale nie jest to na tyle uciążliwe, aby zniechęcało do zabawy.
Werdykt
Najciekawsze nawiązanie do Wrestlemanii I-XV (tylko te zawarto w grze) stanowią tryby Relive, Rematch, Redefine. W każdym z nich mamy do stoczenia po kilka historycznych walk, które w kolejności - odtwarzamy zachowując oryginalnego zwycięzcę, odtwarzamy wygrywając oryginalnym przegranym lub walczymy na innych niż pierwotnie zasadach. Ogromną wartość mają filmowe wprowadzenia do każdej walki. O ile większość fanów kojarzy do znudzenia powtarzaną walkę Hogana z Andre The Giant, gdzie rozpoczęła się Hulkamania, tak kilka feudów jest naprawdę wartych przypomnienia. Ot, choćby zdobycie pasa przez Ultimate Warriora. Poza tym standardowo możemy przeprowadzić walkę o wybranych zasadach, stworzyć w niezłym edytorze własną gwiazdę (lub zaimportować ją ze Smackdown vs Raw 2009) i pokonać nią legendy, a także powalczyć w sieci z żywym przeciwnikiem. Szkoda tylko, że system walki jest tak prosty i zabawa z innymi nie sprawia przyjemności, gdy któryś z walczących odnajdzie już patent na wygraną nie dopuszczając oponenta do głosu. Autorzy starali się każdy z trybów urozmaicić dorzucając do zdobycia medale za wykonanie odpowiednich zadań, natomiast otrzymywane w zamian stroje czy nowe zasady walk nie stanowią wystarczającej motywacji. Trofea/Osiągnięcia już bardziej. Z gry można wycisnąć ostatnie soki już jednak w kilka godzin, a później niespecjalnie mamy ochotę wracać. Aby WWE Legends of Wrestlemania było dobre jako osobna gra zabrakło głębi, jako edycja okolicznościowa z okazji XXV Wrestlemanii - trochę za mało bonusów, filmów dokumentalnych i ciekawostek. Dostałem tę grę za darmo i grało się przyjemnie. Czy bym ją kupił? Za połowę ceny sklepowej - czemu nie?
Jakub Tepper
